Cześć Wam!
Może wydawać Wam się teraz dziwne to, że piszę, że żadna decyzja nie jest zła, ponieważ często mając możliwe kilka opcji wykluczamy te co wydają nam się w jakiś sposób złe na przykład "Do tej szkoły nie pójdę, bo słyszałam, że są nie fajni nauczyciele, do tej też nie bo nie ma fajnych profilów a ta z kolei jest za daleko..." i tak by długo wymieniać. Lecz i tak jakąś szkołę trzeba wybrać - tak samo decyzję, jakąś podjąć trzeba. Jest też tak, że podejmujemy decyzje pod naciskiem innych, lub w pośpiechu, bo czas nas goni i później ubolewamy - "Co ja sobie myślałam wybierając taką opcję"... Założę się, że każdy a przy najmniej większość miała taką sytuację. Chociaż decyzje, które ja podjęłam w swoim dotychczasowym życiu nie ograniczają mnie jak na razie na poziomie gimnazjum w przyszłości i powiem Wam, że całe szczęście :D. Zdarzyły się już takie sytuacje, w których mogłam wybrać lepszą opcję tylko i wyłącznie na swoją korzyść, lecz ja zrobiłam inaczej. Wbrew moim dalszym planom i chęcią rodziców. Ja jak i pewnie wszyscy czytający jesteśmy bardzo młodymi osobami, także nastolatkami, lecz musimy uczyć się wybierać te lepsze decyzje. Jeszcze te podjęte w gimnazjum, czyli np. czy zacząć coś trenować, czy zapisać się na jakieś zajęcia nie decydują o naszej przyszłości aż tak bardzo, mam na myśli to, że nie upoważniają nas do niczego na całe życie. Wręcz przeciwnie - UCZĄ NAS NA PRZYSZŁOŚĆ, uodparniają nas, dają nowe doświadczenia i umiejętności oraz nauczki do trzeźwiejszego myślenia, kiedy na przykład przyjdzie nam wybór pracy, albo czegoś ważnego i jakieś opcje trzeba będzie wykluczyć. Oczywiście lepiej podejmować same super decyzje i niczego nie żałować, ale wiadomo, że tak nie jest. Ja wyznaję to, aby próbować w życiu wszystkiego, czegoś zupełnie odbiegającego naszemu stylowi życia i bycia i czegoś bliższego temu. Nie mam namyśli tego rzecz jasna, że "Ooo..mam próbować w życiu wszystkiego, to pójdę sobie zapalić i napić się piwa..." Nie, nie, nie. Żeby nikt mnie tu źle nie zrozumiał. Chodzi mi właśnie o podejmowanie decyzji. Przytoczę coś na moim przykładzie, żeby było to co chcę przekazać w miarę zrozumiałe. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie specjalnie do sportu, w czwartej klasie na lekcjach wf wręcz się obijałam. Aż w końcu coś we mnie się obudziło i nagle od piątej klasy zaczęłam trenować lekkoatletykę, którą prowadziła moja pani od wf. Uwielbiałam to, nigdy nie chciałam z tego rezygnować, chodziłam na każdy trening. Ogółem mówiąc wuefistka zaszczepiła we mnie miłość do tego sportu. I tak całą piątą i szóstą klasę sobie trenowałam, aż w końcu nagle wszystko przekreśliłam i poszłam do gimnazjum do klasy sportowej...Ale na profil - koszykówkę. Dlaczego tak zrobiłam?! Otóż było tak, że w tej szkole miała być lekkoatletyka i zaczęło mi bardzo zależeć żeby pójść do niej, przekreślając moje plany od czwartej klasy o pójściu do zupełnie innego gimnazjum na zupełnie inny profil. W końcu okazało się, że LA jednak tam nie będzie, a mi nadal zależało żeby tam iść, więc postanowiłam zrobić coś czego bym się sama po sobie nie spodziewała, czyli pójście do klasy koszykarskiej. Zrobiłam to z powodu, że bardzo chciałam spróbować czegoś innego, nabyć nowych umiejętności, a przede wszystkim iść do klasy z nowymi osobami, których wcześniej nie znałam. Aż w końcu ten profil okazał się zupełnie nie dla mnie, chociaż by dla tego, że ja nie umiem grać w gry zespołowe, ponieważ nie umiem zgrać się z drużyną ani biec i jednocześnie pilnować piłki.. Jedynie potrafię biec w sztafecie, jeśli już chodzi o coś zespołowego. I opowiadam Wam o tym, dlatego, że dzięki pozornie beznadziejnej decyzji poznałam nowych ludzi, a przede wszystkim nauczyłam się, że w wielu wyborach jednak opłaca się posłuchać rodziców :) Ale gdybym tak zrobiła nie nauczyłabym się podstaw innej gry i jak już wspomniałam nie poznałabym wielu ludzi, mimo że i tak zrezygnowałam z uprawiania tego sportu, ponieważ moje życie bez LA to kiepskie życie ;) Grunt w tym żeby w każdym wieku nie bać się czasem rzucić na coś innego, nie tylko w sporcie, ale i też jeśli chodzi np. o zmianę miejsca zamieszkania, chociaż by na inny kontynent i o wiele, wiele innych spraw. Zmiany czynią nas szczęśliwszymi. Pamiętajmy jedynie, żeby decyzjami nie robić krzywdy komuś innemu i żeby nie ograniczać się nimi w sposób negatywny na resztę życia. A przechodząc do stylizacji to przedstawiam bardziej letni, wieczorowy look. Składa się z czerwonej sukienki i wygodnych slip on'ów. Jako dodatek występują tu eleganckie okulary przeciw słoneczne, sweterek - jeśli wieczór byłby chłodniejszy i kultowego w tym sezonie naszyjnika - celebrytki. Outfit skomponowałam z myślą o moim hiszpańskim wyjeździe. Myślę, że świetnie będzie się nadawał na bardzo ciepłe wieczory, jak i również sukienka na plażę.
Sukienka - H&M przecena na 20zł z 40zł / Sweterek - H&M 40zł / Slip on - Stradivarius 120zł / Okulary - Reserved 40zł / Naszyjnik - jakiś sklep z Allegro ok. 40/50 zł
Dominika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz